Penelope Ward "Gentleman numer dziewięć"
TYTUŁ: Gentleman numer dziewięć
DATA WYDANIA: 09.07.2019 r.
WYDAWNICTWO: EditioRed
Witajcie
Kochani!!
Już
dawno nie przychodziłam do Was z książką autorstwa Penelope Ward,
którą napisała ona całkowicie sama. Ostatnio recenzowałam tylko te powieści, które ta
autorka napisała w duecie z Vi Keeland. Z książki na książkę Penelope
rozkręca się jeszcze bardziej i te wszystkie historie czyta mi się naprawdę
przyjemnie. Tylko nie oczekujcie po nich, że będą to powieści, jakieś mega
odkrywcze i pouczające, ponieważ ta autorka pisze typowe umilacze czasu. Mi akurat te historyjki się podobają i zawsze z miłą chęcią po nie sięgam.
A
o czym jest książka Gentleman numer dziewięć???
„Playboy,
mózgowiec i piękna dziewczyna dorastali razem jako trójka dobrych przyjaciół.
Któregoś dnia chłopcy zawarli pakt: żaden z nich, ani Rory, ani Channing, nigdy
nie zwiąże się z Amber. Dla nich zawsze będzie wyłącznie przyjaciółką. Jednak
gdy Channing wyjechał do college’u, Rory zerwał umowę: on i Amber zostali parą.
Po wielu latach chłopak porzucił ukochaną. Zraniona dziewczyna postanowiła,
przynajmniej na jakiś czas, dać sobie spokój z mężczyznami. I wtedy w jej życiu
ponownie pojawił się Channing. Poprosił o przysługę — potrzebował pokoju na
kilka miesięcy. Ona akurat dysponowała wolnym pomieszczeniem, zgodziła się je
wynająć.
Dawny playboy i kobieciarz okazał się
wspaniałym współlokatorem. Potrafił słuchać. Wiedział, kiedy przynieść butelkę
wina i jak przygotować wyśmienity lunch. Do tego wyglądał naprawdę bosko.
Zamiast zdradzić Amber swoje skrywane uczucia, zdecydował się po prostu być
blisko niej i otoczyć ją delikatną opieką, by wkrótce znów ktoś jej nie
skrzywdził. Nic więc dziwnego, że gdy któregoś wieczoru wrócił z pracy i przez
kompletny przypadek zajrzał do laptopa współlokatorki, zrozumiał, że nie może
stać z boku.
Amber skontaktowała się z ekskluzywną
agencją wynajmującą mężczyzn do towarzystwa. Wybrała kogoś, kto figurował w
spisie jako Gentleman Numer Dziewięć. Napisała do niego długą i szczerą
wiadomość, którą przez roztargnienie pozostawiła na komputerze. Channing ją
odczytał, a jego obawy o bezpieczeństwo przyjaciółki sięgnęły zenitu.
Postanowił działać.
Podszył się pod męską prostytutkę i
rozpoczął ryzykowną grę. Dowiedział się o sprawach, o których Amber nigdy mu
nie mówiła, i — wciąż jako Gentleman Numer Dziewięć — umówił się z nią na
randkę w hotelu. Co się wydarzy, gdy prawda wyjdzie na jaw?”
Gentleman numer dziewięć jest to
książka bardzo przewidywalna, co jest typowe dla większości
powieści Penelope Ward. Mi to osobiście nie przeszkadza, ponieważ historie
opisane przez tę autorkę są lekkie i przyjemne, ale co najważniejsze Penelope nigdy nie zapomina o poruszeniu w nich, jakiś trudnych tematów, które są tym elementem zaskoczenia w danej powieści. A wiecie co jest najzabawniejsze, jeśli chodzi o Gentleman numer dziewięć?? To, to że jest to już moja trzecia książka z kolei, którą czytam i pojawia się w niej wątek autyzmu. Od
razu sprostuje, że nie mam żadnych uprzedzeń, i że w tej historii żaden z głównych
bohaterów na nią nie choruje.
Tym razem Penelope Ward
zaserwowała swoim czytelnikom miłosny trójkąt. Na początku zakładałam dużą ilość dramatów,
łez i kłótni, jednak ta historia została ugrzeczniona do absolutnego minimum.
To mnie nieco rozczarowało, ponieważ liczyłam na coś, co nada jeszcze większego
pazura tej powieści. Myślałam, że postać Rory’ego o wiele więcej namiesza w tej historii,
przez co spowoduje prawdziwe trzęsienie ziemi w świecie Amber, a tutaj spotkało mnie małe rozczarowanie. Może i nie przepadam za Rorym, ale moim skromnym zdaniem Penelope
zrobiła z niego mięczaka, który jest wbrew
pozorom strasznie samolubny.
W książkach tej autorki podoba mi się
to, że akcja rozwija się w odpowiednim tempie. W Gentlemanie numer dziewięć
jest podobnie, wszystko zaczyna się dość niewinnie, jednak z czasem akcja
nabiera tempa i na światło dzienne zaczynają wychodzić pewne fakty, które mogą
diametralnie zmienić życie bohaterów tej historii. W tym kluczowym momencie ta książka
kupiła mnie całkowicie. Zazwyczaj powieści Penelope były dla mnie
miłym czytadełkiem, a tutaj ja przeżywałam wszystko razem z Amber oraz Channingiem.
Niektóre kwestie i wątki w Gentelmanie
numer dziewięć zostały potraktowane na szybciocha. Po pierwsze liczyłam
na większą rolę D9, ale ten wątek został bardzo szybko zamknięty. Penelope
mogła bardziej rozbudować tę sytuację z panem do towarzystwa, ponieważ to było
bardzo zabawne i dodawało całej tej historii nieco pikanterii. Miałam też cichą
nadzieję, że pojawi się znacznie więcej flirtu pomiędzy Amber a Channingiem. Uwielbiam,
gdy przez całą książkę czuć tę chemię pomiędzy parą głównych bohaterów,
ponieważ jest to jak gra wstępna, która buduje napięcie seksualne. Tutaj troszeczkę tego zabrakło, no i tych scen erotycznych było też, jak na receptę. A dobrze wiem,
że Penelope potrafi opisywać te sceny i zazwyczaj są one bardzo,
ale to bardzo gorące. Nie powiem, że w Gentlemanie numer dziewięć
ich nie ma, ale zdecydowanie mogłoby ich być znacznie więcej.
Jeżeli chodzi o głównych bohaterów,
czyli o Amber i Channinga to muszę Wam powiedzieć, że są to jedne z lepiej wykreowanych
postaci przez Penelope Ward. Dla mnie ta para jest bardzo
autentyczna. Podziwiam, jak Channing postawił wszystko na jedną kartę i
przeprowadził się do Bostonu. Mimo tego, że jest on typowym playboyem, to ma też on ogromne serce i zawsze służy dobrą radę. A co najważniejsze okazuje się on świetnym
kucharzem, chociaż składniki, których używa do swoich potrawach są nieco dziwaczne. Natomiast Amber jest życzliwą
i empatyczną postacią, której nie da się nie lubić. W jej głowie oraz sercu
toczy się konflikt, ponieważ cały czas czuje coś do swojego eks, ale jest też Channing, który był od zawsze w jej sercu. Intensywność uczucia do dawnego
przyjaciela bardzo ją zaskakuje i to powoduje, że nie wie kogo ma wybrać???
Śmiało mogę stwierdzić, że Gentleman
numer dziewięć spodoba się wszystkim miłośniczkom romansów, które lubią, gdy pojawia się w nich szczypta erotyzmu. Ta historia jest słodko-gorzka, ponieważ ukazuje,
że miłość nie zawsze jest czymś oczywistym i prostym. Charyzmatyczne postacie
powodują tylko to, że ta powieść staje się jeszcze bardziej ciekawa. Na
pierwszy rzut oka ta historia jest prosta, jednak dawka emocji, jakie serwuje w
niej Penelope Ward przeczą temu całkowicie. Dlatego nie dajcie
się zwieźć pozorom, bo przewidywalność w tej książce w pewnym momencie się
kończy.
Książka Gentleman numer
dziewięć otrzymuje ode mnie 4,5 gwiazdki.
Pozdrawiam Was ciepło, Wasza Justyna Coffee_Cup90;)
Uwielbiam romanse więc z chęcia się zapoznam z tą książką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam 😀