Meghan March "Imperium grzechu"
TYTUŁ: Imperium grzechu
SERIA: Trylogia
Mount
DATA WYDANIA: 14.08.2019 r.
WYDAWNICTWO: EditioRed
Witajcie
Kochani!!
Po
przeczytaniu ostatniego tomu Trylogii Mount, mogę stwierdzić, że Meghan
March należy do grupy moich ulubionych autorek. Uwielbiam ją za to, że
jej historie są nieprzewidywalne. Meghan March nie używa czułych
słówek w swoich książkach, dzięki czemu są one taka realistyczne. Może i bywają momenty, gdzie te historie są nieidealne, jednak mi to nie przeszkadza,
ponieważ kocham wątki mafijne i to właśnie zaserwowała mi ta autorka.
O
czym jest książka Imperium grzechu??
„
Jeśli chodzi o Keirę Kilgore, nic nie jest racjonalne. To kobieta silna i
niezależna, ale nie ma prawa decydować o swoim ciele i swoim losie. Należy do
tyrana, najgroźniejszego mężczyzny w Nowym Orleanie. Jeszcze niedawno
nienawidziła go z całego swojego niepokornego serca, a dziś jest gotowa zabijać
w jego obronie. Zamach, który o mało nie pozbawił obojga życia, uzmysłowił
Keirze, jak bardzo kocha potwora. I że dla niego sama może stać się bestią.
Lachlan Mount, niekwestionowany
władca miasta, zdaje sobie sprawę, że zdobył niezwykłą kobietę. Keira jest jego
własnością, ale także jego królową. Dla niej jest gotów na wszystko. Co należy
rozumieć bardzo dosłownie, gdy mowa o Lachlanie — człowieku, który w swojej
żelaznej pięści skupił całą władzę i który popełnił chyba wszystkie możliwe
zbrodnie.
Trzeci, ostatni tom tej niesamowitej
historii opowiada o kolejnych dramatycznych wydarzeniach. Wychodzą na jaw
mroczne sekrety przeszłości i ich straszliwe konsekwencje. Zdrady, podeptane
zaufanie, przestępstwa i zbrodnie. Ale... silna i niepokorna kobieta zasługuje
na prawdę o ukochanym. O krwi, którą przelał w okrutny sposób. O brutalności, z
jaką zdobywał i utrwalał swoją władzę. Keira musi zajrzeć w twarz diabłu. I
zdecydować o losie. Jego i swoim.
Co zrobisz, gdy pakt z diabłem okaże
się najlepszym rozwiązaniem?”
Nie mogłam się doczekać premiery Imperium
grzechu, ponieważ zakończenie poprzedniego tomu tej trylogii pozostawiło
mnie, jako czytelnika w stanie zawieszenia. Powiem Wam, że miałam pewne
przypuszczenia na temat tego, jak dalej potoczą się losy głównych bohaterów, jednak to co zaserwowała mi ta autorka w tej części, to przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Aczkolwiek już więcej Wam nic nie zdradzę, ponieważ nie chcę odbierać Wam elementu zaskoczenia.
Myślałam, że w tej części Trylogii
Mount - Meghan March nie będzie potrafiła mnie zaskoczyć czymkolwiek,
ale niestety myliłam się i co do tego. Zakładałam, że życie Lachlana oraz
Keiry okaże się sielankowe, że tylko będę musieli rozwiązać te wszystkie drobne problemy,
które pojawiły się w poprzednich tomach tej sagi, a tu taka niespodzianka. Tymczasem ta autorka w Imperium grzechu
postawiła na jeszcze większą ilość zwrotów akcji, które spowodowały, że
musiałam zbierać szczękę z podłogi. Powiem Wam szczerze, że to było naprawdę
dobre i nie odczułam, że jest to pisane tylko po to, aby nadać obszerności tej
powieści.
Uważam, że bardzo dobrym pomysłem ze
strony Meghan March było to, że właśnie w Imperium grzechu
opisała ona całą historię życia Lachlana. W poprzednich dwóch
częściach, jeżeli chodzi o ten wątek, autorka jest bardzo oszczędna i rzuca czytelnikowi tylko kilka szczegółów z jego życia. Wprost jednak nie napisała, dlaczego Lachlan stał się takim człowiekiem i jak został najpotężniejszym człowiekiem Nowego Orleanu. I to wszystko właśnie zostaje wytłumaczone w Imperium
grzechu, dzięki czemu jeszcze bardziej polubiłam tę postać.
Mogę też stwierdzić, że cała ta
trylogia jest bardzo emocjonalna, momentami potrafi budzić w czytelniku niepokój, który wywołuje lekki dreszczyk. A kiedy już się pojawiają sceny erotyczne, to trzeba szybko biec pod strumień zimnej wody, ponieważ są one bardzo gorące i potrafią pobudzić wyobraźnię na maksa. Kiedy czytałam Imperium
grzechu to słowo nuda, było mi obce, ponieważ ta książka była bardzo
dynamiczna i zaskakująca. Cieszę się, że ta część podtrzymała poziom z pierwszego
tomu tej trylogii, bo po Niepokornej królowej miałam lekki niedosyt.
Cóż, mogę Wam więcej powiedzieć o
postaciach tej książki, chyba tylko to, że polubiłam je jeszcze bardziej, chociaż
nie wiem czy to w ogóle jest możliwe. Ten ogień i pasja, które łączy Lachlana i
Keirę są naprawdę, czymś genialnym. Te wszystkie emocje, które wywołuje we mnie ta dwójka
są nie do opisania, dlatego też najlepiej by było, abyście to poczuli na własnej skórze.
Według mnie Imperium grzechu
to idealne zwieńczenie całej historii Lachlana oraz Keiry. Podróż, którą
odbyłam z tą dwójką jest naprawdę fascynująca i ubolewam, że dobiegła ona już końca.
Mimo to, ta książka do samego końca potrafiła mnie zaskoczyć nieoczekiwanymi
zwrotami akcji, które spowodowały, że czułam się jak na kolejce górskiej. Megahan
March udowodniła również w tej powieści, że nie myśli schematycznie, a opisany
przez nią świat wciąga czytelnika, czy tego chce czy też nie. Jestem również
przekonana, że nie zapomnę tak szybko o postaciach opisanych w Trylogii
Mounta, ponieważ są one bardzo interesujące, tak jak cała ich historia wraz
z ich przeszłością.
Książka Imperium grzechu
otrzymuje ode mnie 5 gwiazdek.
Pozdrawiam Was ciepło, Wasza Justyna Coffee_Cup90;)
Za egzemplarz do recenzji chciałabym serdecznie
podziękować Wydawnictwu EditioRed.
Witaj i wbijaj do nas! 😜 Reaktywujemy grupę i chcielibyśmy abyś działała razem z nami! 😉 https://www.facebook.com/groups/StartBloga
OdpowiedzUsuń